Po nerwowym dla mnie locie, wyladowalismy nieco wczesniej w KL i zara po wyjsciu z samolotu zaczolem morderczy wyscig z czasem. Olbrzymi dystans z samolotu do hali odpraw probowalem przebiec w tlumi pasazerow, ale upal i klapki na nogach nurudnialy mi to dosc skutecznie. Wpadlem do hali, nie patrzc na poustawiane barieri przez nie przechodzac podszedlem poz kolejka do sluzb medycznych postawionych jako zapora przed N1h1, ( swinska grypa ) wcisnolem im wczesniej wypelnione oswiadczenie i nie czekajac na zgode poszedlem dalej, zdebiali stali tak przez chwile, wiec udalo mi sie ich zaskoczyc i nie tracac czasu przejsc do imigration , tu podobnie poprzez barierki podszedlem do pilnujacego stranika i pokazalem mu swoja rezerwacje, pozwolil podejsc bez kolejki, w okienku odrpawiajacy mnie usmiechnole sie i naprawde skrocil czas zabawy z paszportem, uff, pierwszy etam zrobilem naprawde w rekordowym jak na to lotnisko czasie, z drugim gorzej, czekanie na bagaz , ale i tu usmiechnelo sie do mnie szczescie, przy tasmie byl koles rozladowujacy spietrzone bagaze a poprzedniego lotu, spytalem go jak przyspieszyc swoja odprawe do Londynu , powiedzial ze tego nie moze zrobic, ale da rade przyspieszyc odbior bagazu , pozrzucal jeszcze kilka sztuk z tasmy po czym zatrzymal ja i wszedl do srodka by po chwili puscic juz nasze , uff, po 5 minutach wyplulo moj plecak . pobielem z nim do hali odpraw, znowu szukanie w gestwinie stanwiska z odprawani, na szczescie gdy je znalazlem bylo juz puste , 2 dziewczyny z obslugi czekaly juz tylko na mnie ( widocznie dostaly maila z Guilin) , sprawnie dostalem karte pokladowa, zostalo mi ok 28 minut do czasu wsiadania na poklad, postanowilem cos zjesc, udalo sie wciagnac porcje ryzu z kurczakiem i jakimis warzywami , kupilem jeszcz jakies katoniki i pobieglem do odprawy paszportowej , wgy bylem juz w hali odlotow, na tablicy widnial komunikat ze moj gate jest juz zamkniety , wiec rezygnujac z toalety pobieglem i zalapalem sie jeszcze , za mna zamykali faktycznie bramke. Wraz z kilkoma jeszcze osobami bylismy ostatnia grupka wsiadajaca na poklad. Uff, gdy zajaolem miejsce w fotelu odsapnolem z ulga, udalo sie , chyba tylko dlatego, ze znam juz dobrze to lotnisko , inaczej nie mial bym zadnych szans . ale teraz juz moge sie posmiac z tego , przede mna 14 godzin lotu do Londynu .