Rano wstalem znowu wczesnie, niepokoj o przelot do Kuala Lumpur nie pozwalal mi zbyt dlugo spac, pospacerowalem po okolicy spakowalem bagaze i po sniadaniu czekalem na busa do terminalu . Przedstawiciel lini potwierdzil mi, ze samolot z Kuala Lumpur wystartowal o czasie, co dawalo mi nadzieje, ze nie powinienem miec problemow ze zlapaniem lotu do Kuala Lumpur. Po odprawie obserwowalem niespokojnie na przylot samolotu ktorym mialem wrocic do KL. Faktycznie przylecial w/g rozkladu, z niewielka grupka pasazerow, uspokoilo mnie to, ale gdy przyszedl czas na wsiadanie zaczely sie po ra kolejny jakies dziwne ruchy, padl komunikat 10 minut opoznienia, zczolem byc juz niespokojny, po 15 minutach spytalem sie w czym problem, okazalo sie, ze zgubil im sie gdzies inzynier serwisowy . Po 30 minutach zaczolem patrzec nerwowo na zagarek i obliczac ile czasu potrzebuje na zalatwienie wszystkiego po przylocie do Malezji.
Ostatecznie wylecialem z 50 minutowym opoznienie, co zostawialo mi niewielkie szanse na zlapanie lotu do Londynu.