Dzien dzis raczej ulynol bez rewelacji, Makasar jest przyzwoicie wygladajacym miastem,wzglednie czystym, jak na Indonezje, ale ma jeden minus, zbytnio nie ma tu wiekszych atrakcji,pozostaje wciagnoc sie w ycie miasta,przed poludniem skusilem sieby obejrzec stary fort Roterdam , ale nie zagrzalem tam zbyt dlugo miejsca, bo dla mnie nie przedstawialo to wiekszej wartosci. Ot zwykla pozostalosc z czasow kolonialnych, mieszkam w Chinatown, wiec wokolo widze wiecej Chinczykowniz Indonezyjczykow, ale jest dziekitemu duzy wybor knajpek, idoskonala lokalizacja, do praktycznie w samym centrum miasta, wszedzie blisko,
Na lunch poszedlem do mocno rekomendowanej knajpk, Lea Lea , by sprobowac ichniejszych rybek, faktycznie dobrze przyrzadzone na grilu, ( na szczescie oni nie zawdzieczaja tej umiejetnosci Jarkowi :) , do tego pyszne sosy i wysmienity sok z mango , objadlem sie nieprzyzwoicie , ale rybki na szczescie nie zaszkodza.
Pozniej poszlajalem sie po centrum, sklepiki knajpki, tak na przemian,
Wieczorkiem powtorze wczorajszy pypad na nabrzeze , ba swierze ryby na straganach , ale dzis mam ochote na talerz swierzutko glirowanych krewetek . Wczoraj poszedlem tam z poznanymi zabojadami, na miejscu dosiadly sie jeszcze 2 sztuki zabojadow :)
Pozniej grono powiekszylo sie o lokalnych grajkow i tak zwykla kolacja przeciagnela sie do polnocy :) Ciekawe jak dzis bedzie wygladalo .
Koncze, jeszcze jeden dzien spedze tu w miescie a w piatek bede zbieral sie do Kuala Lumpur,
Tutup