Rano po wczorajszym intensywnym dniu i wieczorze lekko zmeczony wstalem i stwierdzilem ze musze sie ruszyc, powietrze zapowiadalo burze i zamiast gnic na plazy postanowilem ruszyc sie dalej .
po sniadaniu poprosilem o podrzucenie mnie lodzia do portu na sasiedniej wyspie gdzie zlapalem prom do Ampana. Po 7 godzinach na morzu dotarlem do tego sennego miasteczka, porzadny hotelik jak na taka dziue mnie zaskoczyl, zorganizowalem juz sobie na jutro transport do Poso, odbiora mnie z hotelu, wiec wieczor mam luzny, wciagnolem obfity talez nasi goreng teraz mecze neta a wieczorkiem pewnie wdam sie w pogaduchy przy piwku
przyzwyczailem sie do upalu, wiec w zasadzie juz jest mi obojetnie, jaka jest pogoda, czasami zdarza sie ze tu popaduje, co we wschodniej Indonezji sie nie trafia o tej porze roku, ale dzieki temu nie kurzy sie, a tego nie znosi moj nos :)
Mam nadzieje ze moi wierni czytelnicy daja rade z moimi zmiennymi wpisami :)
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie , jestem caly, nawet sie jak dotad nigdzie nie poparzylem, nie pociolem, wiec jest dobrze :)
Oczywscie odrobina prywaty tez musi byc, wiec speclalnie cieplutko pisze do M.......
i dziekuje Ci za wrzucik w komentarzu :) ,
Zakoncze po indonezyjsku: Tutup, czyli zamkniete :)