Autobus w nocy do Bimy dotarł w godzinnym opoznieniem, ale dosc prawnie przesiadlem sie do busika jadącego do Sape, na przystan promową . jednak tu zaczeły sie schody , ponad 2 godziny bus nie ruszył, i przyjechałem w koncu po 8 rano do sape. Prom odplywa przed 8 , zjeżyłem sie naprawde niezle, okazalo sie , ze prom bede mial wieczorem , ( na sczescie dla kierowcy porany prom nie odplynoł, bo sie zepsuł ) .
Czeka mnie wiec cały dzien w metropoli pod nazwa Przystan Sape . Kilka bud , jakies sklepiki i knajpki to cała atrakcja . Ja pierwsze co zrobilem to po zrzuceniu bagażu wziolek kolesia z motorkiem i kazalem zawiesc sie do apteki, bo zaczela mi na powaznie puchnac noga w miejscu oparzenia . Nie bylo ojej masci, ale jakas inna tez na oparzenia okazaa sie w miare skuteczna . wieczorem wsiadajac na prom bylem pól żywy , do juz drugi dzien w drodze , nieprzespana nocka za mną i kolejna bez snu przede mna, na Flores przyplyne chyba jak pijany , hehe, a do tego po nocy musze szukac jakiegos pokoju .Coż wschodnia Indonezja bywa nieprzewidywalna,