po przyjezdzie do Labuhanbajo kolejny dzien postanowilem powluczyc sie po okolicy, ladna pogoda zachecila mnie do poszukania cichej i ladnej plazy , poszedlem w strone polnocnego cypla za miasto, dosc opornie mi szlo przemieszczanie sie, bo co chwile miejcowi mnie zaczepiali, by porozmawiac, w koncu gdy wyszedlem poza kolejna wioske dwoch studentow spotkanych po drodze , z tutejszej szkoly, stwierdzilo ze ida w tym samym kierunku, gdy wspielismy sie na pobliskie wzgorze zaczela psuc sie pogoda, chcialem wracac, ale stwierdzili , ze do miejsca gdzie jest szkola i ich dormitorium jest blizej, wiec latwiej schronic sie przed cdeszczem , niz wracac do miasta, okazalo sie, ze byl to sluszny wybor, stopniowo niewielki deszcze nasilajac sie przemienil sie w ulewe, droga zamienila sie w blotnista maz, i moje klapki tak oblepily sie blotem , ze nie dawalem rady ich unosic, gdy je zdjolem , podobnie bylo z moimi stopami, ale jakos doszlismy do dormitorium, hmm, mysle, ze nasi studenci, by nie zakceptowali nigdy takich warunkow, bardziej przypominalo, to barak wojskowy , z dlugimi wieloosobowymi pryczami z drewna, w ostatniej chwili schowalismy sie przed prawdziwa nawalnica, zobaczylem , ze utknolem tu na dluzej, coz, mialem czas, wiec postanowilem sie nie przejmowac i potraktowac to jako kolejna przygode,
Moja wizyta wywolala duze poruszenie, z racji, ze szkola specjalizuje sie w kierunkach turystycznych wiekszosc sprawnie porozumiewala sie angielskim, wiec latwo bylo sie porozumiec, poczatkowo niesmiale ale sukcesywnie coraz wiecej zasypywali mnie pytaniami, o zyciu w Europie, o moich podrozach, zainteresowaniach, z przyjemnoscia napilem sie goracej kawy z Flores, pychota , a po miseczce makaronu poczulem sie rozleniwiony, goscinnosc ich byla tak wysoka, ze zaoferowali mi miejsce do popoludniowej drzemki , oferujac cieply koc i poduszke, po godzinie gdy sie przebudzilem obok mnie jeden ze studentow uczyl sie matematyki, poczatkowo nie chcialem przeszkadzac, ale zauwazylem , ze bardzo dlugo wpatruje sie w to samo zadanie, znaczylo, ze nie wie jak je rozwiazac, na moje pytanie czy wie co z tym zrobic, przeczaco pokrecil glowa, spytalem czy chce bym mu pomogl, ucieszyl sie , wiec powoli zaczolem tlumaczyc mu jak powinien je rozwiazac, po pierwszym przykladzie , wokolo nas, siedzialo juz cale grono zainteresowanych , hehe, poczulem sie jak nauczyciel , i kolejne poltora godziny spedzilem na pokazywaniu jak rozwiazywac zadania,
deszcz stopniowo ustepowal , wiec zaproponowali, ze jesli przejdzie to zalatwia skuter by mnie odwiezc do miasta, ale jesli nie, to moge zostac i nocowac, hehe, chyba po cichu liczyli, ze deszcz nie ustanie, bo akurat mieli serie egzaminow, i moja obecnosc z pewnoscia wiazala by sie z kolejnymi lekcjami matematyki,
deszczustapilo przed 5 p.m wiec wrocilem do Labuhanbajo, ale obiecalem ze jeszcze do nich zajze, zrobilem sporo fotek, i po powrocie odesle je na Flores, w kazdym razie przy kolejnej wizycie z pewnoscia spedze tu wiecej czasu, i wiem, ze beda czekac na te wizyte,