caly dzien na lodzi to lekka przesada, nie ma to nic z urokliwego podziwiania krajobrazu i delektowania sie okolica, pedzace na zlamanie karku Lodzie ekspresowe wyja niemilosiernie , do tego do Sibu dotarlem z opoznieniem i ledwie zdazylem zapalic papierosa , napic sie kawy i musialem lapac ostatnia ludz do kapit, ogolnie informacje z Lonely Planet sa do D... czasy przejazdu sie nie zgadzaja , s sibu do Kapit plynolem nie 3 a prawie 4 godziny , dotarlem o zmroku i nie zawracajac sobie glowy poszedlem do najblizszego hotelu bo mialem po calym dniu dosc , jutro rano plyne do Belagi, ponoc nie potrzeba juz permitow, ale jeszcze sie rano upewnie, ogolnie okolica wyglada interesujaco, choc mijane wioski to nowe budynki spodziewalem sie czegos bardziej egzotycznego, rzeka to prawie autostrada, kawalkady statkow i barek robia tu ruch jak w godzinach szczytu w centrum miasta, do tego oczywiscie popadywalo i w kolejnej lodzi klimatyzacja byla chyba na odpornosc eskimosow ustawiona, jutro chyba wezme czapke welniana na glowe, hehe , ale na szczescie nie mam juz tak duzo do przeplyniecia, dzis zrobilem prawie 400 km,
jestem juz kilka dni na Borneo i musze przyznac, ze nie jest to to czego sie spodziewalem, owszem dzungla jest juz wszechobecna, ale ludzie zyja tak jak w miastach , wiec brak tego za co pokochalem indonezje,