Pushkar to przyjemne miejsce. Przyjechałem tu co prawda lekko chory, bo jakieś zapalenie gardła męczyło mnie już od kilku dni. Jednak skuteczna wizyta w aptece szybko przywróciła mnie do sprawności.
Dużo białasów, ale mimo to w miasteczku panuje spokój pozwalający się odprężyć.
Miejsce ma swoje indywidualne przyzwyczajenia. Kolesi wciskających kwiatki dla jeziorka można szybko nauczyć się zlewać, amatorów zrobienia puji ( czyli czystki w portfelu za chwile pomodlenia się, też szybko nauczyłem się spławiać, ale faktu , że tu są sami veganie i nie jedzą jajek więc nawet omleta nie było na śniadanie, nie przyszło mi łatwo zaakceptować.
Oferowane tu naleśniki są robione bez jajek, wolałem nie próbować, bo pewnie był to rodzaj twardej podeszwy.
Mistrzostwo świata wykonał jeden z tutejszych macherów od sprzedawania puji.
Rozpoczął z nami dyskusję próbując wytłumaczyć swoje racje.
Otóż, na pytanie, dlaczego do części świątyń, nie mogą wejść , nie hindusi, dowiedzieliśmy się, że powodem jest nasz sposób odżywiania. Wg ( mistrza ) jeśli jemy potrawy vegańskie, nie śmierdzimy, a jeśli jemy mięso, jajka zaczynamy śmierdzieć :P , poza tym zabieramy życie :P, widać, kolega nie doczytał o produkcji jajek bez potrzeby zapłodnienia :P .
Tak więc, jedzenie mięsa wg tej teorii powoduje, że jesteśmy nie czyści, stąd zakaz wstępu do świątyni.
Gotowy byłbym przyjąć tę głupotę, gdyby nie fakt, że hindusi na potęgę żrą jajka i mięso, i nikt przy wejściu do świątyni ich nie dzieli na śmierdzących i nie śmierdzących, więc teoria mistrza religii w Pushkar padła a on sam szybko zmienił temat.
Kolejną kwestia która zmąciła mu postrzegania świata, to wyjaśnienie, dlaczego turyści płacą kilkanaście razy drożej np. za wstęp , lub inne rzeczy.
Otóż, okazało się, że w jego teorii wszyscy turyści zarabiają kilka razy więcej niż hindusi , więc muszą płacić więcej. Gdy usłyszał, że są przecież kraje biedniejsze od Indii, oznajmił, owszem, jest jeden czyli Nepal, bo rupia nepalska jest słapsza od indyjskiej, a wszystkie inne kraje są bogatsze.
Cóż, wiedzy na temat Laosu , którego waluta jest 20 razy słabsza od indyjskiej, czy wielu podobnych miejsc, w tej tępej hindu głowie nie było. Nie wspominając o biednej Etiopi.....
Aż strach pomyśleć jakie ciemnoty koleś wciska za pieniądze , tym którzy decydują się by im odprawił puję. Na szczęście, my jesteśmy na tę głupotę odporni, choć przyznam, że widziałem białasów, którzy podobnym do niego tępakom pozwalali sobie mącić w głowach.
Efekt tego jest taki, że później niewiele rozumiejąc, mając tylko zaszczutą sloganami głowę, wracają do domu i próbują zaszczepić jakieś hindu tępe teorie na temat żywienia, bądź filozofii.
Cóż, dla mnie to tylko tępa hindu vegańska masakra.