Geoblog.pl    tramp    Podróże    Indie- czyli zima inaczej    słodkie lenistwo
Zwiń mapę
2012
30
lis

słodkie lenistwo

 
Indie
Indie, Vārānasi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7093 km
 
Mimo chęci, nie wstałem dziś rano. W nocy kilkakrotnie budziły mnie śpiewy konduktów żałobników, niosących kolejne zwłoki do kremacji. Chyba nadrabiali zaległości spowodowane przerwą na uroczystości świąteczne i całą noc płonęły stosy kremacyjne. Wstałem ok 9 i gdy wyszedłem na taras na dachu nad wodą widać było unoszący się tuman dymu. Zanim się zebrałem zrobiła się prawie 11 więc znów jedliśmy późne śniadanie. Testujemy kolejne knajpki i jak na razie, każde podejście jest idealne. Ja tradycyjnie rano opycham się pysznym świeżym jogurtem, który jest tutejszym specjałem, jak dla mnie cenniejszym, niż słynne tutejsze wytwórnie jedwabiu.
Po śniadaniu poszliśmy zrobić małe zakupy, ale poszukiwania jakiś japonek spełzły na niczym i stwierdziliśmy, że same się napatoczą, jak będą potrzebne.
Rozleniwienie dało dziś o sobie znać i popołudniowy upał spędziliśmy na drzemce, z której obudził nas przyjemny dźwięk sitaru i bębnów. Okazało się, że na tarasie był koncert klasycznej muzyki hinduskiej. Później z pobliskiej świątyni na cała okolicę rozległ się modlitewny śpiew.
Mimo przyjemnych dźwięków, nie dało się dłużej pospać z powodu hałasu.
Grzegorz, mając ciągłe problemy z przedstawianiem się, bo hindusi nie ogarniają jego imienia postanowił doszukać się lokalnego odpowiednika swojego imienia, przy okazji okazało się, że moje po hindusku brzmi Haripreet, choć przygodni hindusi najpierw na powitanie wołają nice coconut :) , skoro zachwycają się moją łysiną, to niech im będzie :P
Wczoraj przy okazji włóczenia się po uliczkach, daliśmy się zaciągnąć jednemu z tzw, kapłanów który odprawił nam puje ( nabożeństwo na szczęście) . Namaział nam tradycyjnie czerwoną kropkę na czole, zawiązał czerwony sznurek na lewym nadgarstku i powtarzał jak mantrę: mother, father good karma a na koniec dodając, very good karma 500 rupi :), a jak się zaczęliśmy śmiać, skorygował do poziomu niżej, czyli good karma 100 rupi. Wyceniliśmy go na 20 :)
Wieczorem na main gath ponownie odprawiono świąteczny rytuał, więc udało się bez tłumu z bliska obserwować jej przebieg.
Koniec dnia wyznacza nam świątynia nad którą mieszkamy, w której codziennie przed snem odprawiane są modły, ostatnie śpiewy i dzwonki oznaczają, że miasto powoli zasypia. Robi się idealnie cicho, nie wrzeszą już małpy, które w dzień gonią się po okolicznych dachach, a te bardziej dowcipne, potrafią wskoczyć na pokryty blachą falistą i skakać po nim jak na skoczni, robiąc przy okazji taki raban, że wszystkie okoliczne psy zaczynają ujadać, a jest ich tu sporo, bo prawie każdy dom ma psa na dachu, by odganiał stada małp, myszkujących za jedzeniem.
Udało mi się dziś ustrzelić kilka ciekawych zdjęć, kilka wrzucam poniżej, ale najlepsze zostawiam na czas późniejszy :P
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2012-12-11 14:47
Zdjęcia są fantastyczne !
 
 
tramp
JAKUB KIBLER
zwiedził 24% świata (48 państw)
Zasoby: 468 wpisów468 158 komentarzy158 1197 zdjęć1197 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
19.03.2013 - 19.03.2013
 
 
26.11.2012 - 19.03.2013
 
 
13.03.2011 - 21.03.2011