Jesteśmy już na miejscu. Przesiadka w Delhi na samolot do Varanasi przebiegła sprawnie.
Wylądowaliśmy w kolorowym, pełny indyjskich akcentów, Surja guesthous, Z tarasu mamy na wyciągnięcie ręki Nepali Temple, pewnie jako rekompensatę tego, że zdecydowaliśmy, że z uwagi na niższe temperatury Nepal odpuszczamy i spędzimy cały okres w Indiach.
W mieście wyczuwa się olbrzymie podekscytowanie, na każdym od rana widać było na każdym kroku gorączkowe przygotowania do wieczormych kulminacyjnych obchodów festiwalu z okazji przebudzenia się Shivy .
Począwszy na budowaniu scen, dekoracji, przez malowanie niektórych gatów na rozkładaniu tysięcy lampek oliwnych na stopniach kończąc.
Mnóstwo łodzi spływa Gangesem, przywożąc ze sobą tłumy pielgrzymów.
Dzień spędzamy spokojnie, po pysznym śniadaniu, poszliśmy w górę rzeki do Assi ghat, gdzie zapamiętałem fantastyczną knajpkę z tarasem na rzekę.
Nie zawiodłem się, fantastyczne aloo dum , dal i obowiązkowo masala papad, wprawiły nas w błogi nastrój.
Wraz z chylącym się słońcem postanowiliśmy wracać, by przygotować się na wieczór do wyjścia na uroczystości.
Po zmroku gdy zaczeły odzywać się pierwsze wybuchy ogni sztucznych poszliśmy na nabrzerze, już przy schodzeniu uderzyło w nas ciepło bijące od tysięcy rozpalonych lampek. Unoszący się w powietrzu zapach parafiny, wszędzie bijące dzwonki i śpiewy natychmiast wprowadziły nas w lekką ekscytację.
Varanasi wyglądało obłednie, z trudem przebiliśmy się przez tłum do głównego ghatu, gdzie odbywały się najważniejsze ceremonie.
Feria dżwięków, spiewy, tańce z ogniem, po prostu szaleństwo i do tego tłum który poddawał się ekstazie i wznosił okrzyki modlitewne wraz z prowadzącymi.
Udało się nam znależc całkiem przyzwoite miejsce, skąd mieliśmy porządny widok i możliwości robienia zdjęc.
W najbliższym czasie spróbuję kilka z nich wybrać i dorzucić poniżej.
Jutro już Varanasi będzie takie jak co dzięń, wróci do codziennego rytmu, budząc się wraz ze wschodzącym słoncem, odgłosami gongów, łódkami sunącymi po rzece i tysiącami ludzi rozpoczynających dzień od rytualnej kąpieli. Później nastąpi czas dla zmarłych, których kolejno będą przynosić na nabrzerze, obmywając ciało w wodach gangesu a następnie układać na stosach drewna i palić, by ich dusze odeszły w spokoju.
Takie jest Varanasi, takie je poznałem będąc tu po raz pierwszy, takie jest od setek lat i pewnie na wiele jeszcze nic się tu nie zmieni.
Dlatego je pokochałem.