dawno nie mialem okazji tu zajrzec, uzupelnie wszystko jak bedzie czas
dzis wczesnym rankiem rozpoczolem droge powrotna, po kilku dniach spedzonych w wiosce wielorybnikow na wyspie Lembata o 4,30 zerwalem siec i wyruszylem w podroz powrotna najpierw przez gory do portu w Lowoleba a pozniej promem na Flores , te dni spedzone wsros ludzi zyjacych wedlug rutmu morza, przyplywu i tego co moze pozwo;i wydostac byly prawdziwa szkola zycia, surowe warunki, zamkniete srodowisko, zycie toczace sie wokol polowania i tylko to zabiera ich swiadomosc, zobaczylem tu prawdziwe krwawe widowisko, lodzie wracajace z polowania odbywajaceg sie przy uzyciu wloczni przywoza przytroczone do burty olbrzymie ryby ktore pozniej sa cwiartowane na plarzy, woda na ten czas zmienia kolor i widok dzieki baraszkujacych w tej krwawej mazi poczatkowo przeraza, ale tak tu sie zyje, to okazja do zabawy i urozmaicenie dnia, wczoraj spedzilem dzien na morzu , widzialem polowanie na duze manty , pozniej na plazy zobaczylem, ze jedna ludz upolowala rekina, dzien wczesniej byl wieloryb, o tym miejscu mozna pisaxc bardzo wiele i zamierzam to zrobic jak bede mial wiecej czasu , tymczasem jestem juz na Flores , zmienilem plany, nie poplynolem na Alor, chce sie nacieszyc klimatami tej wyspy, jest urocza i sprawia wrazenia nieprzeniknionej, niewielu tu turystow,