Padający śnieg w Istambule , to był wstęp do dalszych zawirowań. Prawie godzinę siedzieliśmy w samolocie, czekając na decyzję, czy Monachium zezwoli na lądowanie. Ostatecznie dotarłem do Monachium ze znacznym poślizgiem, więc starczyło czasu na wypicie kawy i musiałem iść na kolejny lot, do Frankfurtu. Tu sytuacja podobna, prawie godzina oczekiwania w samolocie, z uwagi na przeciążone lotnisko docelowe.