Po pysznym sniadaniu , kucharz po wczorajszej kolacji wziął sobie do serca moje preferencje kulinarne :) pożyczyłem rower i pojechałem na teren świątyń . Rozległy kompleks zabudowany jest nowymi świątyniami postawionymi tu w ostatnich latach dla uczczenia miejsca narodzin buddy, każda jest z innego koszmarnego snu, Największą korzyścią był rower i słodko przypiekające słońce a największą atrakcją olbrzymi boa wygrzewający się też na słońcu :) Nie próbowałem się za nadto do niego zbliżać .
Dzięki ładnej pogodzie oprałem się i w zasadzie jestem gotowy na wgryzienie się w Varanasi. Jutro ruszamy , ale planujemy dotrzeć na miejsce na wtorek rano.