Wstałem dziś wcześnie rano , przed nami kawałek drogi. Musieliśmy przejechać najpierw do Kathmandu. Na dzieńdobry poszliśmy do naszej somosowni na małe lokalesowe sniadanko i herbatkę z mlekiem.
Pózniej szybki przekazd do Kathmandu, następnie po lekkim targowaniu taksówką na dworzec położony na obrzeżu miasta skąd złapaliśmy autobus do Gorkha. Oczywiście zero białasów w publicznej komunikacji, większośc z nich kursuje specjalnybi busami dla turystów.
Po ruszeniu z dworca autobus co chwilę się zatrzymywał, by doładowywali mu sterty towarów, a na koniec doładowali go zwojami drutu, które z ledwością wtoczyli do srodka. Zastanawiałem się czy podłoga to wytrzyma :)
Pózniej zmożył mnie sen i obudziłem się dopiero jak wyjechaliśmy poza obręb doliny Kathamndu.
Zaczeła się przerzedzać mgła a po chwili nawet pokazało się słońce. Przyjemne widoki za oknem urozmaicały jazdę. Po ok 2 godzinach zatrzymaliśmy się w żarciowni . Nie oparłem, się i zjadłem ziemniaki w pikantymy sosie curry, pychotka :)
Ostatecznie do Gorkha dotarliśmy o godzi 4 po południu, wzieliśmy pokój i poszliśmy na spacer.
Miasteczko wygląda jak wielka czarna dupa . Proste sklepiki dla lokalesów , mnóstwo knajpek z alkoholem i śladowy na szczęscie ruch pojazdów, to co ciekawe jesp połozóne powyzej , ale to plan na jutro. Na wieczór pozostało wciągnięcie kolacji , szklaneczka rumu i lulu, jest okazja odespać zaległości .