Dzis spedzilem ostatni dzien w Ladakhu , caly czas bylo spokojnie, bez pospiechu, tak jakby w rytm biologiczny jaki jest idealny dla organizmu, ale dzis zrobilo sie juz zupelnie powoli, sniadanie celobrowalismy ok 2 godzin, zarty i zaczepki z zaprzyjazniona rodzina prowadzaca knajpke w ktorej najczesciej jadamy, pozniej dyskusja z poznanymi przy sniadaniu ludzmi, o tym gdzie ich "poslac" na krotki treak, Miasto tez wydaje mi sie dzis jakby spokojniejsze, a moze to zupelnie o cos innego chodzi. Indie staja mi sie z kazdym dniem blizsze, coraz bardziej zaczynam wierzyc w slowa Gosi, ktora kiedys powiedzial, ze pewnie w poprzednim wcieleniu zylem gdzies w Azji :)
Tak czy siak, mi to odpowiada, czuje jak z kazdym dniem zrastam sie z tym co mmnie otacza. Nie ma nic co by mi przeszkadzalo, czy moglem sie np, umyc podczas minionych dni, czy tez nie, czy spalem w lepsz6ych czy gorszych warunkach, czy jedzenie bylo w lepiej lub gorzej wygladajacym miejscu , wszystko bylo OK, wszystko przyjmowale3m takim jakim bylo, nie probowalem na sile nic zmienic, nic zrobic w/g starych nawykow. Tak, Azja to na pewno moj drugi dom i mam nadzieje, ze niedlugo ktos z najblizszych mi osob bedzie miec okazje to poznac i poczuc.
Przez ostatnie dni udalo mi sie wyprowadzic z grubsza wpisy na blogu na prosta, pozostala mi do wpisania dolina Nubra, i oczywiscie po porwocie spojrze na wpisy z punktu widzenia pisowni polskiej :)
JUtro mam o 8,25 lot do Delhi a pozniej ok 23.00 lece do Kuala Lumpur i dalej do Medan na Sumatrze . Zaczynam wiec jutro druga czeswc podrozy , zupelnie innej, ale z wspanialym bagazem doswiadczen. podobnie jak Ladakh, Sumatra bedzie po raz drugi, ale bedzie tez dalsza czescia tego o czym wspomnialem na poczatku tej podrozy. Nowe spojrzenie na to co wydawalo sie znane .
Tymczasem sie zrywam, czas na ostatnia wysmienita kolacje, dzis na Lunch , kucharz zrobil mi specjelne wydanie egg curry, po prostu odjechalem z rozkoszy :)