Znowu niedospalem wstalem przed 6.00 Cudowne slonce i delikatne chmury stanowily idealne tlo dla zdjec. Zaczynam troche eksperymentowac, Jakie beda tego wyniki okarze sie po powrocie, jak bede mial okazje obejrzec fotki. Jesli bdede zadowolony , z pewnioscia powrzucam je tu , wiec zobaczycie je :)
Zdecydowalem juz , ze w nastepnym roku wracam w te rejony Dawmo nie znalazlem tak dobrych klimatow jak w ostatnich dniach . Wracajac do chwili obecnej .
Na sniadanie wciagnolem pyszny masala omlet, juz wiem kto sie zalapie na niego po moim powrocie :)
Po 10.00 ruszylismy do Alchi . Ten odcinek drogi jest szczegolnie urzekajacy . ale na koniec zmeczenie dalo o sobie znac i zmozyl mnie blogi sen.
Alchi to malenka miejscowosc , niepozorna gompa kryje we wnetrzu fascynujace kilkusetletnie malowidla Po poludniuz zrobilismy sobie dlugi spacer po okolicy. Zlociste lany jeczmienia niezwykle kontrastuja z masywami zboczy . tworzac widok od ktorego nie mozna oderwac oczu . Zniewalajaca swa sielskoscia dolina trzymala mnie do ostatniej chwili , gdy jej dno pokryl cien rzucony przez pobliskie olbrzymie gory na ponad 6000m .
Wieczorkiem przysiedlismy na glowym placyku wioski . Laweczka obok sklepu okazala sie idealnym punktem obserwacyjnym , smialem sie, ze gdyby tak jeszcze mieli tanie wino, to bylo by jak w tanim serialu w naszej TV.
Jutro ruszamy na 2 dniowy treak. Przed nami ciekawe gory, 2 monastyry i ludzie Shan, :)