dzien spedzilem w drodze , wyjechalem rano z ampana busikiem do Poso , niby to 150km,ale droga dluzyla sie strasznie, fatalna dziurawa trasa niepozwalala na szybka jazde, do tego w niektorych miejscach postoje bo naprawiai porozmywana przed wode droge, przyjemnym akcentem byl postoj w knajpce nad morzem gdzie zjadlempyszna rybe z grila, a mniej przyjemne, to przejechanie przezkierowce warana ktory przechodzil jezdnie a nastepnie potracenie malej kozy , eh, nawet sie nie obejrzal i nie zatrzymal, przestalem go lubic za to .
Poso to straszna dziura, w zasadzie nie matu nic do roboty, znalazlem jakis tam pokoj by przenocowac do jutra, pozniej okazalo sie, ze moglem jechac jeszcze dzisdo Rantepao w Toraja ,ale perspektywa kolejnych 13 godzin w busie nienastroila mnie i odlozylem to do jutra,czasem nie ma nic zlego jak na jeden dzien clowiek wyladuje w takiej dziurze , moze bedzie to fajna okazja by poobserwowac ludzi,nawet trudno tupogadac, bojak narazie nikt nie potrafi nic wiecej powiedziec po angielsku niz Hallo Mister , coz , jak nie da sie inaczej pomacham troche rekoma , i przypomnesobie troche indonezyjski, wkazdym razie mam juz rozeznane na jutro polaczenie do Rantepao, czeka mnie jeszcze caly dzien tutaj, bo bus jest dopiero po 16 , dodajac do tego 13 godzin jazdy w Toraja bede o swiecie we wtorek , wiec pewnie nic poza pokreceniem sie po miescie nie zrobie tego dnia , ale spoko, planuje posiedziec tam do niedzieli , w poniedzialek sprobuje dojechac do Bira na samym poludniu Sulawesi by spedzic ostatnie dni nad oceanem, sa tam ponoc ladne plaze , pozniej nie bedzie juz okazji pewnie nawet poplywac wChinach a z wiadmosci jakie do mnie docieraja,zbyt cieplow kraju nie jest, wiec odrobina slonca i leniuchowania dobrze mi zrobi,
Tutup