Labuhanhaji nie urzeklo mnie na tyle by tan posiedziec dluzej, postanowilem wiec ruszyc dalej , w planie mialem targ rybny w wiosce polozonej kilkanascie kilometrow dalej a nastepnie , hmm, wlasnie, nie bylem pewny do dalej , na targu zabawilem ponad godzine, kilka fotek, sniadanie czyli Bakso z duza iloscia sambalu , co pozwolilo mi podjac decyzje, ze jade do Ekas, gdzie mieszka Rumaji, ktorego poznalem 6 miesiecy temu w drodze na Flores, droga do ekas do ostra jazda, dziury , haldy zwiru zwozone do naprawy drogi, istny slalom, przed poludniem dotarlem do Ekas, wioski do ktorej nie docieraja turysci, nie ma tu hoteli, restauracji, ludzie zyja spokojnie z tego co da im ocean , dom Rumajiego znalazlem latwo , pierwsza napotkana osoba mnie zaprowadzila, bardzo sie ucieszyl na moj widok, powitanie, opowiesci i wspomnienia z pierwszego spotkania, po poludniu zabral mnie na swoja farme Lobsterow, czyli homarow, polozonej na morzu , gdzie gdzie w niewielkiej chatce, raczej szalasie spedzilem noc na wodzie, cisza i lekki plusk niewielkich fal , idealne miejsce do relaksu .