Znowu jestem w Bangkoku, zaczynam poznawac coraz wiecej katow w tym miescie, i w chwili przylotu czuje sie tak jakbym wracal do portu , po rejsie.
W sumie mimo ze to wielkie miasto dosc latwo wgryzc sie w jego strukture i pozniej funkcjonowanie staje sie latwiejsze. Oczywiscie staram sie unikac Khao San Road , zbyt duzy tumult , ale okoliczne uliczki sa juz zupelnie inne, mam juz swoje ulubione knajpki, gdzie lubie posiedziec, poza tym mozna tu tez znalezc dostep do sieci wifi, co znacznie ulatwia korzystanie z neta, dzis chyba wybiore sie w rejon Dusit, gdzie jest ponoc sporo ciekawych miejsc do obejrzenia, pojutrze dolatuja do mnie znajomi i pozniej wspolnie spedzimy kolejne tygodnie,
Jak narazie od przylotu czyli od wczoraj popoludnia nie padalo hehe, sukces czy tylko cisza przed burza, okaze sie, ale wolalbym narazie odpoczac od deszczu . Od poczatku wyjazdu nie spotkalem nikogo z kraju,ale pewnie tu w Bangkoku kreci sie troche , sporo mialem przelotow wewnatrz Malezji i czasami w samolocie bylem jedynym bialym pasazerem,
Od wczoraj mam tez wieksza uczte kulinarna, zdecydowanie wole kuchnie tajska od malezyjskiej, choc musze przyznac, ze w Sandakanie naprawde bylo niezle pod tym wzgledem .