wsatalem rano , by jak najwczesniej dostac sie do przystani z ktorej wynajmuje sie lodke , ktora mozna dostac sie na teren parku Bako, polozonego na cyplu na polnoc od Kuching i tylko lodzia mozna sie dostac na teren parku. Pogoda dzis dopisala, nie padalo, a sloneczko dalo chwilami niezlego czadu, trasa do parku jest naprawde fantastyczna, rejs wzdluz mangrowego lasu i widok rozsianych w okolicy niewielkich wysepek sprawiaja przyjemne wrazenie. spedzilem caly dzien na terenie parku i narazie to najprzyjemniejszy punky taki tu zaliczylem, co prawda spotkanie zwierzaka w trakcie trekingu graniczy z cudem, generalnie trzymaja sie raczej strefy brzegowej, ale widoki i roslinnosc sa warte wysilku. Za to na koniec jak zszedlem w rejon plazy gdzie przybijaja lodzie w bibliskim lesie mangrowym buszowalo cale stadko malp proboscius , czyli slynnych dlugonosych malp, pierwszy raz je widzialem i wczesniej nie mialem pojecia o ich ostnienu, zabawnie wygladaja z tyni dlugimi wiszacymi nochalami, a poza tym maja przez ten nos taki ludzki wyglad, hehe, pewnie jedni z naszych przodkow.
Ogolnie jak narazie odnosze wrazenie, ze Malezja stara sie przemysl turystyczny dopiac na ostatni guzik, trache to meczace, bo sa malo miejsca na spontan, coz, mam nadzieje ze w glebi wyspy poczuje bardziej ekstremalne klimaty, jak narazie rejon Kuching oceniam jako miejsce na wczasy dla emerytow , nie majace nic wspolnego z wyobrazeniem o groznym i dzikim Borneo , oby pojutrze sie zmienil klimat , jaki poplyne do Sibu a pozniej Kapit i Belagi ,
Jutro drugie podejscie do orangutanow, pogda sie nieco ustabilizowala, wiec mam nadzieje ze nie bedzie padac i spokojnie da sie zrobic kilka fotek,