Podróż do Udaipuru była jednym z cięższych fragmentów przebytych dotychczas przejazdów. Pociąg z Ahmedabadu okazał się starym już sporadycznie używanym w Indiach składem. Twarde prycze i zimno, bo trasa biegła przez góry sprawiły, że ciężko było zasnąć.
W nagrodę znaleźliśmy się w mieście, które od razu nas się spodobało. Położone nad 2 jeziorami, z licznymi pałacami , fajnymi knajpkami i mnóstwem galerii nadaje się na dłuższy pobyt.
Znajdujemy tu kawałek własnej przestrzeni. Zaprzyjaźniamy się z fotografem mającym tu własną galerię. W efekcie zrodziły się ciekawe plany na przyszłość. Wiosną spróbujemy zrobić mu wystawę we Wrocłąwiu, poza tym zapowiada się, że zrobimy kilka wspólnych projektów w Indiach.
Spędzamy tu kilka dni, czas biegnie leniwie, włóczymy się uliczkami, wygrzewamy nad jeziorem. Przed nami cały Rajastan, ale na początek postanowiliśmy przeskoczyć do Bikaneru, gdzie właśnie odbędzie się Camel Desert Festival.
O Udajpurze można by wiele napisać, miasto zadowoli każdego, wrzucam sporo zdjęć, by pokazać różnorodność.