Kolejny długi odcinek podrózy pociągiem. Tym razem z Puri do Chennaj.
Przejazd zajął nam ponad dobę. Pociąg to dobra okazja do poznawania zwyczajów miejscowych.
Wiele godzin trwająca podróz, pozwala na spokojne obserwacje. Najciekawiej jest z rana.
Gdy przebudziłem się , za oknami pociągu było już jasno, ale słońce było schowane w gęstej mgle, co sprawiała wrażenie, że pociąg jedzie w w jakimś nierzeczywistym świecie.
Powoli budzący się hindusi, zaczynali dzień na rózny sposób. Obok starsze małżeństwo zaczęło dzień od modlitwy. Męszczyzna z przejęciem odczytywał wersy modlitwy z książeczki, później wziął kolejną i z niej począł odśpiewywać kolejne teksty. Jego żona ewidentnie się już tym znudziła i odwróciwszy się w stronę okna , wypatrywała wyłaniające się chwilami z mgły obrazy. Nie zrażony tym, że pozostał sam w modlitwie, mąż przyjął pozycję na wzór lotosu i zaczął coś mruczeć pod nosem.
Nie zwracając uwagi na jego żarliwe modły, tuż obok trzech młodych hindusów rżnęło w karty.
Dalej ktoś jadł już śniadanie. Wielu podróżnych zabiera z sobą własne jedzenie. Pozostali kożystają z obfitej oferty roznoszonych po pociągu, posiłków i napojów. Na zmianę kawa, czaj, biriani, pakoraa na większych stacjach dodatkowo poszerzona oferta o produkty oferowane przez sprzedawców peronowych. Z pewnością, głód w trakcie podróży nie grozi :P
Kolejni podróżni sprawiają wrażenie bardzo zajętych poranną toaletą . Niektórzy potrafią przez kilkanaście minut spacerować po wagonie, szorując zęby, część przy użyciu szczoteczki, a pozostali robią to patykiem, który pewnie zawiera jakiś soki pomagające w higienie.
Do Chennai docieramy planowo. Zrzucamy bagaże w hotelu i po ogarnięciu się po podróży wybieramy się na zaplanowane na ten postuj zakupy.
W pobliskim centrum handlowym, po żmudnych poszukiwaniach znajduję przyzwoite japonki i krótkie spodenki. Grześkowi idzie gorzej, znalazł szorty na plażę, z klapkami nie miał szczęscia.
Dopiero w drodze powrotnej do hotelu , już po zmroku, w sklepie położonym blisko hotelu trafiły si ę mu porządne japonki.
Jesteśmy wyposażeni, na dalszy etap podróży. Pozostała jeszcze tylko kolacja i szklaneczka rumu przed snem.
Jutrzejszy dzień spędzimy już na plaży w Mamallapuram.