hmm, zezlilem sie, przed chwila caly teks mi skasowalo, wiec sprobuje napisac raz jeszcze,
dzis rano wyplynolem z Gili Meno,
dotarlem na te wysepke 12.06 o zmroku, wiec nie mialem okazji sie zapoznac z jej urokami, ale droga z Bali tutaj byla bardzo przyjemna, ponad 4 godziny rejsu malym drewnianym stateczkiem to okazja do podziwiania krajobrazu z olbrzymimi masywami wulkanow Agyu na Bali i Rinjani na Lombok, ale jeszcze ciekawsze byly lawice latajacych ryb wyskakujacych sprzed dziobu i szybujacych pod wiatr nawet na 20-30 metrow, ile odmiennych zeczy jeszcze w tym jednym kraju uda mi sie obejrzec,
Gili to istny raj Wysepka Meno jest oaza spokoju, niewielu tu turystow a rafa bogata w ryby . bestroskie dwa dni spedzilem na plarzy nurkujac i zajadajac sie smakolykani na przemian, ale ostatniego dnia mialem prawdziwe szczescie bo udalo mi sie obejrzec w morzu prawdziwe zolwie olbrzymy, te nieporadne na piasku kolosy w wodzie poruszaaja sie w wyjatkowa gracja, to fascynujacy widok, bylem naprawde szczesliwy, bo marzylem o tym, by obejrzec je w naturalnym srodowisku
z nutka zalu opuscilem Gili Meno, ale ciekawosc pcha mnie do przodu, wiec czas dalej na wschod , Jestem w mataram , dzien spedzilem na szlajaniu sie po okolicy, w czym pomogl mi miejscowy ktorego spotkalem szukajac hotelu, pozyczylem skuter i objechalismy razem okolice, pokazal mi pozniej lokalne zawody w puszczaniu drewnianych bavczkow, nie moglem dopatrzyc sie w tym tego co miejscowych tak fascynuje, ale Indonezyjczycy kochaja hazard wiec pewnie dlatego lubia wszystkie sposoby ktore daja szanse na wygrana, oczywiscie bylem jedynym bialasem a zawody byly na tylach malenkiej wioski, z dala od oczu przypadkowych gapiow,
Kupilem juz bilet na pojutrze na podroz do Sape na Sumbawa , skad poplyne dalej promem na Flores po drodze zatrzymujac sie na Komodo,