29 maja rano ruszylem z Yogyakarty do Bromo. busik punktualnie przyjechal po mnie i byli juz w nim Rafal i Marzena, ktorych dzien wczesniej poznalem w Borobudur , pozniej dosiadl sie do nas holender i japonczyk,
podroz uplunela na rozmowie, a wieczorem w hotelu pod kraterem wspolnie z Takagi i Yoshi zastanawialismy sie jak bardzo rano zmarsniemy,
Na szczescie w hotelu pozyczylismy puchowe kurtki i rano o 4.00 wyruszylismy na punk widokowy na Bromo, jazda samochotem terenowym w gestej mgle po bezdrozu sprawiala wrazenie jakiejs niezeczywistej wyprawy w niezname, po godzinie dotarlismy do tarasu gdzie ustawilem aparat i w milczeniu czekalem na pierwsze promienie slonca, to co zaczelo sie dziac przed nami to prawdziwy spektakl pejzarzu ksiezycowego, postaram sie doczepic tu fotki jak znajde jutro troche czasu, bo nawet internet chodzi calkiem niezle, po wschodzie slonca pojechalismy w dol krateru a nastepnie wspielismy sie na krater Bromo , w miedzyczasie najwyzszy z grupy wulkanow kilkakrotnie zdarzyl eksplodowac obfita chmura pylow i gazow . na szczycie krateru Bromo rozpakowalem sniadanie z hotelu i zjadlem moj pierwszy posilek na wulkanie, w ciszy tylko w 5 zajadalismy sie kanapka z dzemem, jakze miejsce potrafi wplynac na wrazenia smakowe, z pewnoscia bedzie to nalepsza kanapka z dzemem w moim zyciu .
Coz, o samym Bromo trudno cos wiecej napisac, wielu przede mna to juz zrobilo jak dolacze fotki same oddadza urok i magie .
Wracalismy do hotelu zmeczeni i szczesliwi, choc Takagi strasznie sie trzasl z zimna, chyba nie do konca uwierzyl w moje slowa dzien wczesniej , ze bedzie zimno,
Zjechalismy pozniej do Probolingo i razem z Marzena i Rafalem dostalismy innego busa i sami pojechalismy w strone drugiego wulkanu, mojego wielkiego marzenia, kawah Ijlen , po drodze zatrzymalismy sie na lunch , i po chwili podjechal busik z innymi ludzmi jadacymi prosto na Bali, z tlumu wysypal sie Takagi, przysiadl sie do nas i zjedlismy wspolnie lunch , umowilem sie z nim, ze spotkamy sie w Kuta w hotelu Zet Inn , jak skoncze moje wulkaniczne zabierki, hmm, wieczorem dotarlismy na plantacje kawy, gdzie mielismy baze wypadowa na Ijlem
Kolejnego dnia znow wstalem przed switem i pojechalismy w strone krateru , o brzasku rozpoczelismy wspinaczke, waska i kreta sciezka pielismy sie w gestej mgle do gory , po drodze mijalismu pierwszych robotnikow znoszacych kosze z siarka ,
Gdy mocno zmeczony dotarlem do krawedzi krateru oczom moim ukazalo sie klebowisko pary i gazow wydobywajacych sie w gejzerow siarki, a za nim przepiekne niebiesko zielone jezioro ,
uprzedeni przez kierowce zabralismy ze soba spory zapas papierosow i roti dla pracujacych tu robotnikow, dzieki temu chetnie poprowadzili nas wdol krateru gdzie znajduje sie kopalnia siarki, towarzyszacy nam od poczatku wspinaczki zapach siarki nasilal sie coraz znaczniej by na dole stac sie chwilami nie do zniesienia, oczom moim ukazaly sie srtumienie goracej czerwonej siarki lejacej sie w miejsca w ktorych po czesciowym zastygnieciu byla odlamywana w oparach dymu przez pracujacych tam robotnikow,
widok nieziemski i fantastyczny, to chyba jedyne miejsce na siwecie gdzie siarke pozyskuje sie wprost z krateru wulkanu i to recznie przez ludzi, przerazajaco niebezpiecznei jednoczesnie fantastyczne .
Klimat Ijlem spowodowal , ze na samym koniuszku wschodnim Jawy postanowilem zostac dzien dluzej by poszlajac sie po okolicznych wioskach i po plantacji kawy . naprawde milo spedzilem ten dodatkowy dzien, wlacznie z zaproszeniem do zwyklego domu Jawajczykow, gdzie wypilem dobra kawe , oczywiscie z tutejszej plantacji,
Kolejny dzien to podroz na bali, czyli najpierw busik na przystan pozniej prom i autobus, do Kuta dotarlem przed wieczorem i w hotelu zastalem dla siebie wiadomosc, ze Takagi zmienil hotel na lepszy, bez wachania poszedlem pod wskazany, adres, za 100.000 czyli niecale 11 usd wynajolem przyjemny bungalow w spokojnym ogrodzie z basenami,
wieczor spedzilismy z moim japonsklim kolega na dlugich rozmowach , i planowaniu naszego pobytu na Bali , ide wreszcie odespac, jutro postaram sie napisac wiecej .