Druga część podrózy odbyła się z małymi przygodami . Siedząc na promie pomiędzy europejską częscią Stanbułu a azjatycką, dostałem wiadomośc na telefon , że nastąpiła zmiana wylotu do Sarjah. Podano, że przyspieszono wylot o pól godziny. Mieliąmy wystarczający zapas czasu , by się tym nie martwić. Spokojnie zjedliśmy na przystani lunch i pojechaliśmy autobusem na lotnisko Sabiha. Na miejscu powiedziano mam, że wylot może być jeszcze szybciej, luz bardzo się opózni. Hehe, jak precyzja :)
Ostatecznie gdy poszliśmy oznaczonej bramki , okazało się, że z powodu mgły wylot będzie nie możliwy i samolot wylądował na lotnisku Ataturk, na które przylecieliśmy po południu . Busem przewiezli nas spowrotem na cześc europejską miasta i po wmiarę sprawnej akcji wylecieliśmy 3,5 godziny pożniej niż było planowane. Tym sposobem uciekł nam samolot z Sarjah do Kathmandu. Na szczęscie dano nam miejsca w następnym , więc po 3 godzinach oczekiwania wylecieliśmy z Emiratów Arabskich i po 19 wyladowaliśmy w Kathmandu.
Mimo zmęczenia rzuciliśmy tylko bagaże w hotelu i wyszliśmy na kolacje i piwo .
Przywitaliśmy Nepal z należytym szacunkiem , wychylaląc szklaneczkę piwa Everest .