Po wyjsciu z samolotu w Amritsarze przywital mnie goracy podmuch z pieca . Rozgrzana plyta lotniska odbierala sily z kazdym krokiem a droga do terminalu zdawala sie wydluzac. Przy odbiorze bagazu nie bylo milej niespodzianki, i znowu wyjechal na samym koncu, , Szybko wzielismy taksowke i przez 12 km dzielacych lotnisko od miasta odswierzalem w pamieci ulubione indyjskie klimaty , a kierowca pieczolowicie dbal przy pomocy klaksonu , bym po meczacym locie nie zasnal :)
Gdyby tak jeszcze zaspiewal Punjabi , to pewnie pozalowal bym ze nie mam KIt Kata ktorego wepchnal bym mu jak w reklamie w zeby :)
Amritsar dziala na mnie , na moja swiadomosc jak wybielacz . Z chwila wtopienia sie w jego klimat zapominam o wszystkim . Zlota swiatynia Sikhow ma w sobie niewyczerpane poklady relaksu . Czas tu sie zatrzymuje . Czesc pielgrzymow tkwi w letargu, wsluchujac sie w spiewane teksty ksiegi , czesc porusza sie plynnie wokolo stawu na ktorej stoi swiatynia . To miejsce jest doskonale by po prostu byc TU i TERAZ. Nie ma nic poza obecnoscia , obserwacja a dla wielu jeszcze modlitwa .
Wystarczy sama swiadomosc miejsca, nic wiecej juz nie potrzeba , bo reszta zadba o siebie sama
Obowiazkowo idziemy do stolowki , dla pielgrzymow . Dostajemy jak setki innych blaszna tace, metalowa lyzke i wraz z klebiacym sie tlumem z chwila otwarcia sie drzwi wlewamy sie do srodka na darmowy posilek .
Wewnatrz w rowniutkich rzadkach na podlodze rozsiadaja sie pielgrzymi , po chwili obsluga roznosi w wiaderkach pyszny dal i pelne kosze jeszcze cieplych chapati . Prosty ale pyszny posilek w najbardziej prymitywnych warunkach jakie sobie mozna wyobrazic smakuje wybornie,
Roznoszenie posilku obsluga ma dopracowane do perfekcji, wiec po kilku minutach wszyscy juz zajadaja z apetytem . Dziwne odczucie wspolny posilek okolo 500 osob :) po kilkunastepnych minutach sala zaczyna pustoszec . zaczyna sie sprzatanie dla nastepnej klebiacej sie juz na zewnatrz grupy. To wszystko od switu do nocy, na dwoch sala co daje dziennie kilkadziesiat posilkow . Rewelacja .
Spedzam caly dzien na terenie swiatyni, wlasciwie caly czas ktos zagaduje, skad jestem, co tu robie, jak mi sie podoba.....
Coz mam powiedziec : PODOBA MI SIE TU JAK CHOLERA , dlatego tu wrocilem, wiedzac , ze to miejsce poprzez odkrywanie na na nowo jest idealne do dokonania przemiany i oczyszczenia sie z resztek zachwaszczenia .
Przede mna Kashmir, Jestem gotow , choc czuje, ze nie bedzie to zwykla i idealnie latwa przygoda.