kolejny dzień tutaj, to zupełne zatracenie się w bezczasie, poza porannym wypadem busem na wschód słońca, w dzień włóczę się na rowerze, rewelacja, jest tu tyle światyń, że Angror przy tym wydaje się pustynią , wszystko wokoło wydaje się trwać w bezruchu, ludzie poruszają się leniwie, jakby upał panujący wokoło odbierał siły , ja pomiędzy kolejnymi świątyniami przerwę zrobiłem sobie w niewielkiej świątyni położonej na skarpie nad rzeką , rozleniwienie ogarnęło mnie do tego stopnia, że zdrzemnąłem się na podłodze w cieniu i chłodzie .