Jak zwykle zamykam drzwi, zostawiając wszystko bez oglądania się za siebie. Nie czuję lęku, że mogę coś stracić bo to co naprawdę wartościowe, nigdy nie przemija i nie znika.
Wyruszam bez rozgłosu, bo wyruszam dla siebie.
Ukryte poczucie potegi bywa nieskończenie rozkoszniejsze niż jawna władza........
.
Miasto na początek przywitało mnie jesienną ulewą, gdyby nie to , że muszę odebrać paszporty od wizowania, nie wzruszyło by mnie to, cóż, jak trochę zmoknę, będzie miło rozgrzać się czymś ocieplającym :)